Przeglądając prasę dotarliśmy do ciekawego artykułu opublikowanego przez Forbsa. Artykuł dotyczy coraz częściej dyskutowanego tematu jakim jest wykorzystanie technologii druku 3D w biznesie. Rafał Brzóska podczas ostatniego konkresu Marketing Automation z całym przekonaniem twierdził, że w perspektywie 3 do 5 lat rynek odzieżowy zostanie zrewolucjonizowany poprzez tą technologię. Drukowanie 3D niewątpliwie wpłynie też na branżę logistyczną. Ponizej zamieszczamy wspomniany na wstępie artykuł.
Rynek druku 3D wart jest miliardy dolarów i co roku rośnie co najmniej o kilkadziesiąt procent. Na udział w tym torcie liczą również polskie firmy, nie tylko w niskobudżetowym segmencie konsumenckim, ale też w rozwiązaniach dla przemysłu
To pokazuje, jak bardzo możliwości i faktyczne wykorzystanie druku 3D odbiegają od potocznych skojarzeń – plastikowych, niezbyt trwałych gadżetów z drukarek kosztujących nie więcej niż kilka tysięcy złotych. Tymczasem druk 3D ma długą historię i od początku był rozwijany z myślą właśnie o przemyśle.
– Technologia druku 3D powstała ponad 30 lat temu. Jej głównym zadaniem było prototypowanie, czyli tworzenie koncepcyjnych modeli pozwalających projektantom na testowanie parametrów pod późniejszą produkcję seryjną – wyjaśnia Paweł Ślusarczyk, twórca specjalistycznego serwisu Centrum Druku 3D. Dzięki temu firmy są w stanie znacznie szybciej testować pomysły i wprowadzać nowe produkty do sprzedaży niż tradycyjnymi metodami.
Prawdziwą rewolucją technologiczną jest jednak stosowanie drukarek 3D do tworzenia produktów finalnych. Jest to możliwe dzięki rosnącej precyzji drukarek i poszerzającej się palecie materiałów wykorzystywanych do druku. Już od dawna nie jest to tylko plastik, ale również ceramika, metal, szkło czy grafen.
Produkowane w ten sposób części pojawiają się m.in. w motoryzacji i lotnictwie. Na razie jest to opłacalne tylko w przypadku krótkich serii, ale jak wynika z badań PwC, wiele firm spodziewa się, że w perspektywie kilku lat druk 3D będzie miał olbrzymie zastosowa-
nie np. w produkcji części zamiennych.
Technologia daje projektantom zupełnie nowe możliwości. Za jej pomocą można stworzyć komponenty, których nie dało się wyprodukować tradycyjnymi metodami, np. części równie precyzyjne i wytrzymałe, ale ażurowe, co przekłada się na mniejszą wagę. Z takich rozwiązań korzysta m.in. Boeing.
Z kolei GE drukuje dysze paliwowe do silników lotniczych. Przy tradycyjnych metodach składają się one z 20 części, które następnie trzeba połączyć. Druk 3D pozwala stworzyć od razu całość, dzięki czemu koszty produkcji maleją o trzy czwarte. Technologię stosuje się również w branży medycznej, np. przy tworzeniu aparatów słuchowych.
Nic więc dziwnego, że coraz więcej firm inwestuje w zakup drukarek 3D. Według szacunków Deloitte w 2015 roku na całym świecie sprzedanych zostanie 220 tys. takich drukarek za 1,6 mld dolarów, czyli dwukrotnie więcej niż rok wcześniej. PwC przewiduje z kolei, że w 2017 roku globalny rynek drukarek 3D będzie wart 6 mld dolarów.
Udział w tym torcie chcą mieć też polskie firmy. W ostatnich latach Polska stała się jednym z ośrodków rozwoju druku 3D, z coraz większym udziałem w sprzedaży niskobudżetowych drukarek. Jedną z najbardziej znanych polskich firm jest olsztyński Zortrax, który zasłynął dużym kontraktem na dostawę drukarek dla Della, a w przyszłym roku planuje giełdowy debiut. W innego producenta drukarek, 3DGence, niedawno zainwestował Michał Sołowow, jeden z największych biznesmenów w Polsce.