Kilkunastu miliardów złotych może zabraknąć rządowi w przyszłym roku, jeżeli nie wprowadzi w życie planu, by skuteczniej ściągać podatki. Słabszy wzrost gospodarczy może ten problem tylko zwiększyć. Bo rząd zakłada, że gospodarka urośnie o 3,8 procent, a ekonomiści wskazują na poziom nawet poniżej 3 procent.
Według opublikowanych w piątek informacji, PKB Polski wzrósł w pierwszym kwartale o 3 procent w porównaniu do tego samego okresu ubiegłego roku. Tymczasem wobec ostatnich trzech miesięcy ubiegłego roku mieliśmy nawet do czynienia ze spadkiem o 0,1 procent. Właśnie w ujęciu kwartalnym był to jednocześnie trzeci najgorszy wynik w całej Unii Europejskiej.
Opublikowane w piątek dane są jednocześnie słabsze od prognoz Ministerstwa Rozwoju, które liczyło na wzrost o 3,8 procent w ujęciu rocznym. Szczegółowe dane o PKB poznamy dopiero pod koniec maja. Jednak dla ekonomistów powody słabszego wyniku już teraz są dość jasne.
„Naszym zdaniem, głównym czynnikiem oddziałującym w kierunku silnego spowolnienia wzrostu PKB w pierwszym kwartale było silne obniżenie dynamiki inwestycji do 2,1 procent rok do roku, wobec 4,4 procent w czwartym kwartale. Do znaczącego wyhamowania nakładów inwestycyjnych przyczyniły się efekt wysokiej, ubiegłorocznej bazy oraz obniżenie inwestycji publicznych, znajdujące odzwierciedlenie w głębokim spadku produkcji budowlano-montażowej” – napisali ekonomiści banku Credit Agricole w komentarzu przesłanym money.pl.
Słabszy wzrost gospodarczy będzie oznaczał problem dla rządu i jego planów związanych z finansowaniem państwa. Niższy wynik PKB może bowiem sugerować, że wpływy z podatków do kasy państwa również będą słabsze od zakładanych. A to z kolei doprowadzi do zwiększenia deficytu budżetowego.
– Rok 2016 nie powinien jeszcze stanowić dużego problemu, ale poważniejsze kłopoty mogą pojawić się w przyszłym roku – mówi money.pl Maciej Reluga, główny ekonomista BZ WBK. – Rząd będzie bowiem musiał znaleźć kolejne pieniądze przede wszystkim na finansowanie programu Rodzina 500+ – wskazuje ekonomista.
Według jego prognoz w przyszłym roku rządowi może zabraknąć około 12 miliardów złotych, by utrzymać poziom deficytu budżetowego na poziomie zaplanowanym na ten rok. Przypomnijmy, że tegoroczne założenie deficytu to 54,7 miliarda złotych, a więc kolejnych 12 miliardów złotych oznaczałoby przekroczenie poziomu 66,5 miliarda złotych.
Podobnego zdania jest Jakub Borowski, główny ekonomista banku Credit Agricole. W rozmowie z money.pl wskazuje, że o ile w tym roku rząd będzie ratował budżet pieniędzmi z zysku Narodowego Banku Polskiego oraz aukcji LTE (w sumie około 17 miliardów złotych), to w przyszłym roku wpływy będą znacznie niższe. Dodatkowo niższy wzrost PKB na pewno nie pomoże budżetowi.
– Zakładamy, że PKB wzrośnie w tym roku o 2,9 procent, a więc wynik będzie znacznie gorszy od rządowych prognoz na poziomie 3,8 procent – mówi Jakub Borowski. – Osiągnięcie takiego wyniku oznacza, że w drugiej połowie roku PKB musiałby przyspieszyć do ponad 4 procent, a to bardzo mało realne – szacuje ekonomista.
Rozmówcy money.pl wskazują, że pozytywnym czynnikiem we wzroście gospodarczym Polski będzie zwiększona konsumpcja w wyniku programu Rodzina 500+. Nie należy go jednak przeceniać. – Szacujemy, że mniej więcej jedna trzecia wypłacanych środków zostanie zaoszczędzona, a więc nie popłynie na rynek. Spora część z pozostałych pieniędzy zostanie z kolei przeznaczona na zakup dóbr importowanych, co oznacza, że nie przyczyni się do wzrostu PKB – zauważa Jakub Borowski.
Sposobem na ratowanie finansów państwa pozostaje więc zapowiadane przez rząd uszczelnienie systemu podatkowego. W tej sprawie rząd jest dość optymistyczny, bo zapowiada, że działania w zakresie uszczelnienia systemu podatkowego dadzą około 33 miliardy złotych do końca 2019 roku. Taka prognoza znalazła się w najnowszej wersji przyjętego przez rząd „Wieloletniego Planu Finansowego Państwa na lata 2016-2019”.
Wśród zapowiedzi rządu, których realizacja ma doprowadzić do lepszej ściągalności podatków, znalazły się m.in.:
– zmiany organizacyjne w skarbówce – rząd chce stworzyć Krajową Administrację Skarbową. W założeniu ma ona pozwolić na „zwiększenie efektywności poboru poprzez ograniczanie kosztów obsługi procesów podstawowych i pomocniczych”,
– powstanie też Rejestr Dłużników Należności Publicznoprawnych, co ma zmusić dłużników podatkowych do dobrowolnej spłaty zobowiązań,
– rząd chce wreszcie doprowadzić do zmniejszenia limitu dozwolonych transakcji gotówkowych między firmami z 15 tysięcy euro do 15 tysięcy złotych. Ma to ukrócić proceder obracania fikcyjnymi fakturami. „Faktury gotówkowe opiewające na kilkadziesiąt tysięcy złotych są na ogół w praktyce dokumentem dotyczącym transakcji, która nie miała de facto miejsca” – podkreśla resort finansów,
– w grę wchodzi też wprowadzenie klauzuli przeciwko unikaniu opodatkowania, której celem jest zwalczanie „wybiegów” podatkowych, stosowanych przez wielkie korporacje.
Przepisy, które mają wprowadzić klauzulę przeciwko unikaniu opodatkowania oraz obniżające limit transakcji gotówkowych między przedsiębiorcami są już procedowane w Sejmie.
Źródło: http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul